12 sierpnia w Hollywood odbyła się dziesiąta edycja rozdania International Star Awards, przyznawanych legendarnym artystom filmów westernowych. Tegoroczne nagrody otrzymali: Ernest Borgnine, A.C. Lyles i L.Q. Jones.
|
|
|
International Star Awards są wydarzeniem w Hollywood. Na uroczystości pojawiają się przede wszystkim legendy amerykańskiego kina. Obowiązkiem nie do pominięcia jest założenie odpowiedniego stroju.
Oto kilka słów o tegorocznych laureatach:
Ernest Borgnine jest laureatem wielu nagród m.in. Oscara i Zlotego Globu za znakomitą rolę w filmie "Marty". Gwiazda seriali telewizyjnych m.in. "McHale's Navy" i "Airwolf", zagrał w blisko 140 filmach i w około 40 rolach telewizyjnych. Otrzymał wiele honorowych doktoratów i niezliczoną ilość nagród za całokształt dorobku artystycznego, z których ostatnia jest "International Star Awards".
Obecnie ukończył film westernowy p.t. "Long Ride Home" z Randy Travisem i Erickiem Robertsem. Ernest Borgnine to aktor wszechstronny warto wspomnieć, że wystąpił także w takich filmach jak: "Dzika banda", "Gattaca", "Ucieczka z Nowego Jorku", "Na zachodzie bez zmian", "Konwój", "Jezus z Nazaretu", "Stacja arktyczna Zebra", "Johnny Guitar", "Vera Cruz", "Stąd do wieczności" i wielu, wielu innych.
A.C. Lyles nazywany jest popularnie w Hollywood "Mister Paramount", jeden z zastępców prezydenta w/w studia. Wyprodukował ponad 20 westernów. W 1984 r. otrzymał nagrodę im. George'a Washingtona, która wręczona została mu w Białym Domu przez prezydenta Reagana. Przez 4 lata miał biuro w Białym Domu pracując jako hollywoodzki doradca prezydenta Busha. Ostatnio "The American Movie Classics" nadało mu tytuł "Paramount's Ambasador of Good Will". Lyles zaczął swoja karierę w Paramouncie w wieku lat 14 jako roznosiciel listów.
L.Q. Jones, otrzymał 3 nominacje do nagrody Emmy, telewizyjnego odpowiednika Oscara, zagrał w 80 westernach, 30 filmach i aż w 400 odcinkach wielu seriali telewizyjnych. W 1999 r. zagrał jedną z głównych ról w filmie "The Jack Bull", występując razem z Johnem Cusackiem i Johnem Goodmanem. Z początkiem przyszłego roku oglądać go będziemy na dużym ekranie w thrillerze "Route 666" razem z Lou Diamondem Phillipsem.
Nagrody prezentowali, Dale Robertson, Morgan Woodward i Ron Masak. Konferansjerkę prowadzil mąż Yoli, kapitan Edwin Roy Hayek.
|
|
|
|
Dale Robertson, gwiazda flmów westernowych i TV, musicali i dramatów . W latach 1946-76 wystąpił w ponad 60 obrazach z których najbardziej znane to: Caribu Trail, Call Me Mister, Golden Girl, Linda Baily, Outcasts of Poker Flat, Sitting Bull, The Last Ride ot the Daltons, Dacota Incydent and The Silver Whip. Telewidzom znany jest z seriali Wells Fargo, The Iron Horse czy Death Valley Days. Dodatkowo wystąpił w ponad 420 TV filmach i serialach m. in. znanych w Polsce i na świecie Dallas i Dynastii. Dale jest również bohaterem wojennym odznaczony orderami Purple Heart, Brazowa i Srebrna Gwiazda.
Morgan Woodward, kolejny z prezenterów w ciągu ostatnich 35 lat nakręcił blisko 30 filmów dużego ekranu, polscy widzowie powinni go pamietać z filmu Cool Hand Luke z Paulem Newmanem . W telewizji zagrał w 250 serialach i filmach TV, był tzw. gwiazda - gościem w 17 odcinkach westernowego serialu Gunsmoke, a w Dallas grał adwokata Punka Andersona.
Trzeci prezenter Ron Masak, znany hollywoodzki showman wystąpił w 350 filmach telewizyjnych i odcinkach wielu seriali, m.in. jako szeryf z serialu Murder, She Wrote , również reżyser, scenarzysta i konferansjer setek imprez na terenie całych Stanów. Bez reszty oddany wielu charytatywnym organizacjom. Obecnie przygotowuje się do głównej roli w filmie Mark Twain Greatest Adventure.
Konferansjerkę prowadził mąż Yoli, kapitan Edwin Roy Hayek, z zawodu pilot pasażerskich jumbo jetów, linii lotniczej American Airlines, którego hobby jest właśnie konferansjerka. Stefania Powers powiedziała, ze " Ed Roy robił to z niezwykle naturalna swoboda, świeżym tchnieniem i czarem scenicznego zawodu" . Aktorzy z kolei żartowali, ze odbiera im prace. Krytycy tez byli nim zachwyceni, bo Ed Roy na scenie jest inny aniżeli ktokolwiek na świecie. Zapewne dlatego często zapraszany jest do prowadzenia różnego rodzaju imprez. Czyżby przypadek, ze pilot minął się z powołaniem?
CZYLI POWRÓT KOWBOJÓW - sprawozdanie z uroczystości
Od wielu lat w sierpniu, Hollywood otwiera swoje wrota na przyjęcie filmów i artystów związanych z westernami. Wręczane są bowiem "International Star Awards"®. Zjeżdżają po filmowe trofea "westernowcy" z całych Stanów Zjednoczonych. Wielu legendarnych aktorów, reżyserów, producentów i kaskaderów pozostało wiernych temu gatunkowi aż do tego stopnia, że zamieszkali na ranczach w Texasie, Arizonie, Kolorado czy Oklahomie, prowadząc życie zbliżone do tego jakie portretowali na ekranie. Większość jednak pozostała nadal w stolicy filmu i występuje w obrazach na dużym i małym ekranie, w serialach i filmach westernowych realizowanych dla telewizji kablowej.
Western jest nie tylko najstarszym, ale także najtrwalszym gatunkiem filmowym, naśladowanym w rożnych formach przez kinematografie całego świata. Jest uosobieniem męskiej siły, honoru i sprawności fizycznej. Filmy o Dzikim Zachodzie pojawiły się właściwie razem z instytucją kina. Ta zaś, jak wiemy, narodziła się pod koniec XIX wieku, w 1896 r. - w paryskiej piwnicy "Grand Café". W parę lat po słynnej projekcji braci Augusta i Ludwika Lumiere biznes związany z filmem zaczął coraz bardziej rozkwitać. Zaczęto inwestować w rozwijającą się nową dziedzinę sztuki, upatrując w niej nade wszystko szanse zdobycia fortuny. Pierwszy bardziej znaczący western powstał w 1903 r., gdy Edwin S. Porter zrealizował słynny niemy film "Napad na ekspres". Westerny realizowali najwięksi reżyserzy filmowi: David W. Griffith, John Ford, Howard Hawks, John Sturges, Fred Zinnemann, Sam Pekinpah, Burt Kennedy i inni. Grały w nich i grają największe gwiazdy kina, począwszy od Marleny Detrich, Garego Coopera, Jamesa Stewarta, Gregorego Pecka, Kirka Douglasa, Allana Ladda, a kończąc na Clincie Eastwoodzie, Kevinie Costnerze, Drew Barrymore, Sharon Stone, czy nawet Leonardo DiCaprio, wymieniając tylko garstkę. Western wyidealizował chłopca od krów i zrobił z niego rycerza, uganiającego się po preriach za sprawiedliwością. Filmy na temat Dzikiego Zachodu jako obrazy par excellence widowiskowe, wprowadziły na ekrany przede wszystkim romantyczne, a przy tym nierzadko brutalne opowieści o pionierach przedzierających się przez dziewicze regiony Ameryki.
Jakże bogatą pożywką dla kina były zmagania tych ludzi z przyrodą, wojowniczo nastawionymi Indianami, z uzbrojonymi włóczęgami czy bandami rabusiów, które były na pionierskim szlaku. Fabuła rzucona na tak barwne tło, fascynowała egzotyką scenerii, gęstością wydarzeń i sytuacji, w imię sprawiedliwości gardziła tchórzostwem i chciwością. Warto zacytować tutaj, napisane dawno temu credo "Lone Rangera", bohatera serialu pod tym samym tytułem (1949-51 i 1954-57) z Claytonem Moorem, słynnym kowbojem w masce (nie mylić z Zorro) w roli głównej. Credo to, przez wielu zapomniane, uznane jest w Hollywood za testament bohaterów westernów: "…Wierzę, że wszyscy ludzie od chwili stworzenia są równi, i że każdy ma władzę kształtowania lepszego świata. Że w razie konieczności musimy być fizycznie i duchowo przygotowani do walki o to, co słuszne. Że prędzej czy później… gdzieś… w jakiś sposób… będziemy musieli rozliczyć się ze światem i zwrócić mu to, co od niego wzięliśmy. Że zmienia się wszystko za wyjątkiem prawdy…"
Prezydent Ronald Reagan, który sam zagrał w kilku westernach powiedział mi w 1992r.: "…Westerny są patriotyczną bazą Ameryki, a kowboje ogniwem wiążącym człowieka charakteru, odpornego na przeciwności losu z inspiracji do samowystarczalności i pogardy dla jałmużny…"
|
|
|
ORYGINALNY PLAKAT Z 1903, Z PIERWSZEGO LICZĄCEGO SIĘ WESTERNU PT."NAPAD NA EKSPRES" |